Między Francją i Anglią doszło wręcz do wyścigu ku południowemu Pacyfikowi. Bezsprzecznie najskuteczniejszym i najsławniejszym odkrywcą tamtych czasów był angielski żeglarz James Cook, wybitny kartograf wykazujący także zainteresowania naukowe. W 1768 roku został wysiany wraz z grupą uczonych na statku "Endeavour" na Ocean Spokojny, aby na nowo odkrytej, idyllicznej wyspie Tahiti dokonać pomiarów przejścia Wenus przed tarcza słoneczną. Dane te miały pomóc w dokładniejszym określeniu odległości Ziemi od Słońca. Potem jednak skupił się przede wszystkim na poszukiwaniach legendarnego kontynentu południowego oraz badaniu niektórych wybrzeży odkrytych przez innych żeglarzy. Wkrótce Cook zaprzyjaźnił się z mieszkańcami Tahiti. W dalszej podróży towarzyszył mu miejscowy kapłan Tupaia, spełniający role tłumacza, oraz sternik, który z pamięci odtworzył i wyrysowal mapę z 70 wyspami! Mimo trwającej sześć tygodni podróży w kierunku południowym Cook nie natrafił na żaden ląd - w tym miejscu bowiem Terra Australis oczywiście me istniała. Tak więc trzymając się kursu Holendra Tasmana podążył na zachód ku Nowej Zelandii i zbadał wyspy Północną i Południową, dotarł do wschodnich wybrzeży Australii w pobliże dużej zatoki, którą z powodu bogactwa roślinności nazwał Botany Bay. Wkrótce potem Anglicy założyli tam kolonię karną. Dziś znajduje się w tym miejscu miasto Sydney. Cook podążał wzdłuż wybrzeży na północ, lecz natknął się na poprzecinaną rafami koralowymi cieśninę Torresa (między Australią i Nową Gwineą), skutkiem czego "Endeavour" musiał szukać drogi ostrożnie dryfując. Mimo to wpłynął na rafę, a powstałe zniszczenia udało się usunąć z wielkim trudem. Cook popłynął jednak wzdłuż wybrzeży aż do Przylądka York. Ponieważ statek musiał być poddany gruntownemu przeglądowi i naprawom, Cook wziął kurs na holenderski port Batavia (dziś Dżakarta). Tam spadło na nich nieszczęście: o ile do tej pory dzięki przezorności Cooka nie zmarł żaden z członków załogi, teraz aż 16 ludzi zapadło na czerwonkę, chorobę jelit wywołaną przez bakterie i w tamtych czasach niemal nieuleczalną. Wśród ofiar było kilku uczonych i Tahilańczyk Tupaia. Mimo to powrót "Endeavoura" z wyprawy uznano w Anglii za wielki sukces.
Niemałe zdziwienie brytyjskiej admiralicji wywarł fakt, że Cook nie stracił ani jednego członka załogi z powodu szkorbutu. W owych czasach choroba ta była plagą długich podróży morskich. Ręce i stopy puchły, dziąsła zaczynały krwawić, w końcu wypadały zęby. Trzeba było długiego czasu, aby lekarze prowadzący obserwacje znaleźli przyczynę, którą był brak świeżych jarzyn, a dokładniej witaminy C. Cook wziął ze sobą na pokład duże ilości kiszonej kapusty i cebuli, a w miarę potrzeb uzupełniał zapas świeżego mięsa i owoców. Zwracał przy tym ujwagę, aby jego marynarze spożywali te produkty regularnie. Znamiennym był fakt, że w tamtych czasach podczas długich podróży odżywiano się w zasadzie sucharami, solonym mięsem i gotowaną fasolą. Wodę przechowywano w drewnianych beczkach i gospodarowano nią oszczędnie, wydając niemal po kropelce! Ludzie wrażliwi nie kwalifikowali się do długich podróży morskich. Po kilku tygodniach rejsu woda psuła się i zmieniała w zielonkawą, cuchnącą maź, w chlebie i mięsie lęgły się robaki. Konserwy i mrożonki nie były znane, toteż w czasie długich rejsów starano się jak najczęściej wymieniać zapasy owoców, jarzyn i świeżej wody. Już w rok po swym powrocie Cook ponownie wypłynął w morze, tym razem dwoma okrętami: " Resolution" ("Zdecydowanie") i "Adventure" ("Przygoda"), gdyż zagadka, którą krył w sobie kontynent południowy była nadal nie wyjaśniona. Wyprawa posuwała się wzdłuż granicy lodu pływającego, trzymając się kursu na południe. Poszukiwania były daremne: zamieszkały kontynent południowy nie istniał. Okręty krążyły miesiącami po południowym Oceanie Spokojnym, odwiedzając wiele wysp. Uwagę Cooka zwrócił fakt, że ich mieszkańcy i języki są do siebie podobne. Wywnioskował więc, że wszyscy Polinezyjczycy muszą mieć wspólne pochodzenie. W 1775 roku ekspedycja wróciła do Anglii, a Cook za swe zasługi został wreszcie podniesiony do rangi kapitana. Dalszą część życia zamierzał spędzić w spokoju, ale admirałowie raz jeszcze wysłali go w podróż. Miał zbadać, czy istnieje przejście z północnego Pacyfiku na Atlantyk. Przede wszystkim odwiedził ponownie kilka archipelagów na Oceanie Spokojnym, potem skierował się na północ, odkrywając w 1778 roku Wyspy Sandwiczowe, dzisiejsze Hawaje. Przez kilka miesięcy żeglował wzdłuż północno-zachodnich wybrzeży Ameryki aż po Alaskę, daremnie szukając przejścia. W końcu zawrócił na Wyspy Sandwiczowe. Tam dosięgneło go przeznaczenie: został zabity podczas sporu z tubylcami. Cook, który, odmiennie niż większość odkrywców, wykazywał wiele zrozumienia i szacunku dla innych niż europejskie obyczajów i wierzeń religijnych, nie zasłużył na takie potraktowanie ze strony wyspiarzy. Dokonania Cooka nie mają do dziś równych sobie. Ocean Spokojny, dotąd zupełnie nieznany, po jego trzech podróżach został prawie całkowicie zbadany. Następcy mieli do uzupełnienia już tylko drobiazgi.